Znów proponuję Wam ciasto, które znam dzięki mamie zofki :-)
Ciasto jest wręcz przepyszne, a przy okazji niezbyt wymagające. Dowodem tego jest fakt, że upiekłam je dzisiaj po powrocie z pracy w niecałą godzinę. I nie muszę chyba dodawać, że w niecałą godzinę zniknęło :-)
Na porę truskawkową jest to ciasto idealne!
Składniki na ciasto:
2 szklanki mąki
200 g masła
4 żółtka
1/2 szklanki cukru pudru
Poza tym potrzebujemy:
ok. 1/2 kg truskawek
3-4 łyżki bułki tartej
4 białka
szczypta soli
ok. 1/2 szklanki cukru pudru
Z podanych składników zagnieść kruche ciasto i wstawić do lodówki na ok. pół godziny. W tym czasie możemy umyć, wyszypułkować i pokroić na ćwiartki przygotowane truskawek.
Schłodzone ciasto wykładamy do tortownicy i podpiekamy jakieś 15-20 minut w temp. 200 st. C, po czym wyjmujemy z piekarnika i studzimy. Na przestudzone ciasto wysypujemy bułkę tartą (będzie miała za zadanie wchłonąć nadmiar soku z truskawek) i na nią wykładamy truskawki. Wkładamy z powrotem do nagrzanego piekarnika i zmniejszamy temperaturę do 120 st. C. W czasie, gdy truskawki się podpiekają, musimy ubić pianę z białek, szczypty soli i cukru pudru. Po kilkunastu minutach, gdy truskawki lekko się podpieką, wyjmujemy foremkę z piekarnika i wykładamy na wierzch truskawek ubitą pianę. Całość z powrotem ląduje w piekarniku ostudzonym do temp. 120 st. C i czekamy aż piana się lekko zrumieni (u mnie trwało do ok. 20 minut).
Ciasto najlepiej smakuje na gorąco, zresztą, kto by czekał na ostygnięcie, gdy po domu roznosi się pyszny zapach pieczonych truskawek? :-) Smacznego!