Przepis ten, znaleziony na blogu Every Cake You Bake, wspaniale nadaje się na te paskudne, wietrzne, zimne i śniegowo-błotne chwile z nosami przy szybach, jakie spotykały nas w ten weekend. Na szczęście prognozy są optymistyczne i marzec ma być coraz ładniejszy. A wracając do ciasteczek - są wspaniałe, zwłaszcza dla tych, którzy cenią nie najsłodsze wypieki.
Składniki:
350 g mąki,
200 g masła,
100 g kwaśnej śmietany,
1 jajko,
1 żółtko,
10 g świeżych drożdży lub czubata łyżeczka suszonych,
1/2 łyżki cukru,
szczypta soli,
ok. 500 g jabłek,
trochę soku z cytryny i cynamonu,
cukier puder
Mąkę przesiać na stolnicę i posiekać z zimnym masłem. Dodać sól i drożdże roztarte z cukrem. Dodać śmietanę, rozmącone jajko z żółtkiem, siekając wszystko nożem. Szybko zagnieść i uformować kulę. Ciasto zawinąć w folię i włożyć na noc do lodówki. Schłodzone ciasto rozwałkować do grubości około 3-4 mm. Wycinać krążki. Jabłka obrać, wyciąć gniazda nasienne i podzielić na ćwiartki. Skropić sokiem z cytryny i posypać cynamonem. Kawałki jabłka zawijać w placuszki ciasta, tak aby powstały pierożki, otwarte z jednej strony. Ciastka ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piec na złoty kolor w temperaturze 180 stopni (zajmuje to około 15-20 minut). Upieczone i ostudzone ciastka posypać cukrem pudrem.
Uciekam stąd szybko.... ślinotok.
OdpowiedzUsuńMi wyglądają jak .. małże. :] Pyszne muszą być! Już kiedyś nawet miałam robić podobne, z tego co pamiętam, mam nawet gdzieś przepis. To ostatnie zdjęcie... mmm!
OdpowiedzUsuńMałże ..... Może małże. Choć w weekend, niektórzy mieli inne ....Ach, nieważne!
OdpowiedzUsuńDobre były, dobre!
Ci niektórzy powinni się wstydzić sami siebie ;-) To są ciastka z jabłkami podobne do małży. Koniec. Kropka ;-)
OdpowiedzUsuńRobiłam te ciasteczka i były fenomenalnie pysznie. Uwielbiam je. Poczęstuję się :)
OdpowiedzUsuńrobiłam podobne, są pyszne :)
OdpowiedzUsuńten weekend rzeczywiście był z nosami przy szybach..
OdpowiedzUsuńzima skutecznie odstrasza od wychodzenia na dwór
ale ciasteczka są cudne.. jakby się uśmiechały
Też robiliśmy. Pyszne. Ale my je nazwaliśmy "Ustami Jaggera" ;-)
OdpowiedzUsuńNa to bym nie wpadła, Garbaty :-)
OdpowiedzUsuń